|
Wspólnota ALFA w Krakowie Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! ( Mk 16, 15)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
talitha
Dołączył: 20 Cze 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Czw 11:00, 24 Maj 2007 Temat postu: "...a wszystko inne bedzie wam dodane" |
|
|
Witam!
chciałam w tym miejscu poruszyć temat, który pojawił się na wczorajszym spotkaniu Wspólnoty, tzn: czy wierzycie, że jeśli będziecie się "starali o Królestwo Boże i jego sprawiedliwość", to ze faktycznie wszystko inne będzie wam dodane?? Dla mnie brzmi to trochę szaleńczo, ale w końcu to JEGO słowa....
a to jest link który znalazłam o tym:
[link widoczny dla zalogowanych]
pozdrawiam!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
janheski
Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: Ustrzyki Dolne niedaleko Leska ;-)
|
Wysłany: Pią 1:41, 25 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Świetny artykuł! :)
Opowiem jak to u mnie wyglądało. Na pierwszym roku zacząłem chodzić do Duszpasterstwa, a w drugim semestrze chodziłem na seminarium Odnowy w Duchu Świętym i to był czas mojego wzrostu w wierze. Po pierwszych przeżyciach duchowych przyszedł czas sesji ;-)
Egzamin z równań różniczkowych. Trudna sprawa. Ale pomyślałem sobie, że nie będę ściągał. To tak fajnie nie ściągać. No i nie wziąłem ściągi. -> 4.0 . Zaskoczenie. Super ocena!
Egzamin z analizy. Całkiem ciężka sprawa - długie wzorki, nie spamiętam. Ale sobie myślę: tak fajnie nie ściągać. Nie będę ściągał. Jednak kumpel mi powiedział, że bez ściągi nie mam szans jak nie znam tych wzorków. Sobie pomyślałem: Bóg mi daje radę przez kumpla. Wziąłem ściągi. -> Porażka. Ciężko mi się myślało, ściągnąłem nie ten wzór co trzeba -> 2.0.
Egzamin z prawdopodobieństwa. Całkiem koszmar. Połowa punktów z teorii, ale ja nic nie umiem teorii. Uczyłem się zadań. Siadłem na łóżku i się modlę: "Panie Boże. Ja już wiem, że się nie ściąga, bo mi to pokazałeś na analizie, ja już wiem, że się nie ściąga i nie będę ściągał. Ale jak Ty to zrobisz, żebym to zdał, to ja nie wiem. Patrz: połowa punktów z teorii, a ja nic a nic teorii nie umiem. Zadań też do końca nie umiem, a do tego jeszcze pani profesor strasznie surowo ocenia. " Poszedłem spać. Na egzaminie część teoretyczna okazała się zadankami z liceum z prawdopodobieństwa, a część zadaniowa nawet mi poszła. Nie wszystko umiałem, ale w miarę sporo napisałem. Przychodzę po ocenę, oglądam pracę swoją... brakuje pół punkta do 3.0. Profesorka znana jest z tego, że nic a nic nie upuści. Patrzę, może czegoś nie oceniła... wszystko oceniła. Porażka. Pani profesor się pyta: "no i co tam z pana pracą?". "Ano brakło pół punkta." Pani profesor: "Właśnie dałam studentowi 3.0 z taką ilością punktów, to panu też dam." :-D Dwóch nas tylko zdało z grupy w pierwszym terminie. Wtedy sobie pomyślałem: WOW! To można zaufać Panu Bogu i normalnie to działa! Działa jak prawo grawitacji! :-D
Na drugim roku zacząłem Alfę. Nic nie ściągałem. Wszystkie egzaminy zdane w pierwszym terminie; został tylko jeden do zdania w sesji letniej.
Elektrotechnika z napędami elektrycznymi. Tak zwane silniki. Do tego były laborki, ale na laborkach nie robiliśmy zadań. Wykład był całkiem dobry, ale profesor strasznie szybko wszystko omawiał, no i ten wykład był o ósmej rano <chlip> . (Kto lubi spać ten mnie zrozumie) ;-)) Przed egzaminem wzięliśmy sobie korepetycje u studenta elektrotechniki no i on porozwiązywał nam przykładowe zadanka, ale to był dosyć kosmos. Dzień przed egzaminem miałem coś robić w DA. W sumie powinienem być tam, bo byłem prowodyrem całej akcji. Ale sobie myślę: Nie no. Cały semestr się nic nie uczyłem, to przynajmniej ostatni dzień się pouczę na ten egzamin. Nie poszedłem. Uczyłem się zadań, bo z zadań można było mieć 6 punktów na 10. Po dwa punkty na zadanie, 3 zadania. Reszta - część teoretyczna 4 punkty po jednym punkcie na zadanie. Sobie myślę: z teorii nie zdobędę 5 punktów na 3.0 , uczę się zadań. Przed pójściem spać jedynie przez 15 minut przeczytałem zadania i odpowiedzi do części teoretycznej z wcześniejszych lat.
Dzień egzaminu. 2 tury o 8:00 i 8:45. Poszedłem na drugą turę, bo na pierwszą trzeba było się zapisać na wykładzie, a akurat na ostatnim nie byłem. Na drugą turę nie wszyscy się zmieściliśmy w sali, więc wypytaliśmy wychodzących o pytania. Odpowiedzi na teoretyczne były użyteczne, ale z zadań był duży rozrzut odpowiedzi. Wchodzimy do sali, ale dla mnie zabrakło krzesła. Profesor oddał mi swoje krzesło. Coś tam wypełnia i się mnie pyta: "A dlaczego pan nie był na pierwszym terminie? Nie był pan tydzień temu wykładzie." "No nie byłem." "A dwa tygodnie temu pan był?" Nie mogłem sobie przypomnieć czy byłem dwa tygodnie temu na wykładzie, czy też nie byłem. Profesor: "Też pan nie był!" Ja sobie myślę: już wolę oblać to i pisać we wrześniu niż się z nim spotkać na jakiejś dopytce. Profesor rozdał pytania: trzeba było wyniki wpisywać na kartce z pytaniami i tą kartkę oddać. Profesor stanął nad moim stolikiem, zaczął poprawiać kartki z ostatniej tury i kłaść poprawione na moim biurku. Ja sobie myślę: nawet ja bym dał radę to ściągnąć. Ale nie. Przypomniałem sobie te wszystkie egzaminy, które fuksem pozdawałem nie ściągając. Nie, nie będę ściągał. Zastawiłem się ręką, żeby mnie nie kusiło i zacząłem coś pisać. Pierwsze zadanie: akurat tych silników nie przerobiłem. Drugie, trzecie zadanie - coś tam popisałem, ale nie bardzo mi wychodziło. Zacząłem teoretyczne. Nawet coś tam wiedziałem, coś postrzelałem. Zostało coś czasu - czytam pierwsze zadanie. Patrzę, a tam w sumie część danych można zaniedbać, bo mają niewielki wpływ na wynik, a odpowiedzi są: 700,800,900,1000,1100,1200,1300. To sobie myślę: zaniedbam te mało znaczące dane, i coś mi wyjdzie, to będę miał najwyżej pomiędzy dwoma, to zawsze 50% szans na trafienie. No i tak zrobiłem, policzyłem coś łatwo i mi wyszło 1900. :shock: A tu czas się skończył, profesor mi zabrał kartkę, ale ja mu wyrwałem kartkę i zakreśliłem 1300.
Wyniki: Ocena 2.0 . Zdobyłem 3 punkty z części teoretycznej, profesor dawał jeden punkt gratis, czyli razem 4 punkty. Brakło 1 punkt. Kolega, co miał taką samą sytuację jak ja, ale na drugiej turze - dostał 6.0.
Sobie myślę: skończyło się dobre. Ale mogłem przecież pójść do DA, a potem bym nie miał czasu uczyć się zadań (z których i tak 0pkt), tylko bym się nauczył teoretycznych i bym dostał 4pkt + 1pkt gratis i bym zdał na 3.0. No i wtedy sobie postanowiłem: od teraz to nawet jak bym miał dwa egzaminy, a coś bym miał do zrobienia w DA czy coś, to i tak pójdę robić. (nie pytajcie mnie, czy się wywiązałem z postanowienia :roll: )
W każdym razie następnego dnia się okazało, że profesor pomylił się w rozwiązywaniu zadań i w pierwszym powinno być 1900 :O ale jak ktoś zakreślił 1300 to dawał dwa punkty. No i ja miałem 2pkt z zadań + 3 z teorii + 1 gratis = 6 pkt = ocena 4.0 !!! :-D :-D
Na trzecim roku zacząłem liczyć na tą prawidłowość i przestałem się uczyć. Choć nadal nie ściągałem, to trzecie terminy egzaminów leciały i to równo. Nie polecam. W końcu studia fajne są, trzeba studiować :-)
"Szukajcie najpierw królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane." Mt 6,33
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
terenia
Dołączył: 13 Wrz 2007
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: rabka -zbój
|
Wysłany: Pon 16:55, 17 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
tak wierze nie tylko w Boga, alr przede wszystki Bogu,
ufaj Jego slowu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
majk
Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 233
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Pszczyna, Kraków, cały świat
|
Wysłany: Czw 18:17, 20 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Czy zastanawialiście się kiedyś, jak niesamowite musi być takie życie, w którym jedynym naszym oparciem jest Jezus? Gdy (jak to ktoś kiedyś powiedział) odrzucimy wszystkie paliki, którymi podpieraliśmy się całe życie (sztucznie wywołany autorytet, to, co posiadamy, to, jaką opinię wypracowaliśmy sobie w naszym środowisku i wiele wiele innych) i zdajemy się jedynie na Niego? Gdy nie próbujemy sami planować naszego życia ale dzień po dniu jesteśmy otwarci na prowadzenie Jego ducha? Takie życie misjonarskie, gdzie tak na prawdę mało zależy od Ciebie. I każdego dnia doświadczasz Jego troski - bo bez niej 'leżysz'. Czy to nie jest fascynujące?
Niedawno słyszałem świadectwo znajomego, który całe swoje życie poświęcił pracy ewangelizacyjnej wśród studentów. Na rocznicowym spotkaniu swojej dawnej klasy każdy z obecnych opowiadał o tym, jak wygląda jego życie. Ale okazało się, że wszyscy Ci, którzy opowiadali o swojej karierze, sławie, pieniądzach - wręcz z zazdrością słuchali opowieści o prostym życiu prowadzonym przez Boga, o którym opowiadał ów znajomy...
Czy w perspektywie wieczności ma sens siedzenie w pracy 8h/5dni w tygodniu jeśli nie będzie przybliżało to ludzi do Boga? OK rzuciłem to hasło nieco prowokacyjnie, bo Bóg powołuje ludzi do różnych rzeczy. I wszędzie może przez nas działać. Marzy mi się takie życie, jakie opisałem powyżej. A jak będzie wyglądało? A tego to nie wiem Póki co pytam... i ... słucham. I polecam to samo
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
janheski
Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: Ustrzyki Dolne niedaleko Leska ;-)
|
Wysłany: Czw 19:12, 20 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Mnie zawaliście kręci takie życie :)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
WojciAch
Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy
|
Wysłany: Czw 19:19, 20 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Prowokacja jak nic
Ja do prowadzenia dorzucił bym jescze rozum.
(Czy jak robisz kanapkę to czy pytasz Ducha Świętego czy masz ją zrobić z masłem czy bez ? - to prowokacja z mojej strony )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
majk
Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 233
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Pszczyna, Kraków, cały świat
|
Wysłany: Czw 19:58, 20 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Janq - wyczesana opinia
Wojtq - myślę, że póki co w E wciąż Cię potrzebują więc nie bierz sobie tego do siebie Swoją drogą niekiedy myślę, że rozum jest tym, co najbardziej ogranicza Boże działanie w nas A może inaczej - ziemska natura jest tym, co ogranicza umysł:
Mdr 9:14-15 napisał: | Nieśmiałe są myśli śmiertelników i przewidywania nasze zawodne,
bo śmiertelne ciało przygniata duszę i ziemski przybytek obciąża lotny umysł.
|
Niesamowity fragment!
A co do kanapki - to zawsze robię z masłem. Ale pytam, czy ubrać lewy but, czy prawy ubrać... (patrz: wykłady Nickiego )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
PiotrekS
Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Oslo
|
Wysłany: Pią 23:37, 21 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Nie wydaj mi sie aby zadne z powyzszych stwierdzen bylo bliskie prawdzie
Wszystko jest w dalece wiekszej rownowadze niz moglo by sie to wydwac
na pierwszy rzut oka. Bog napewno nie zaprojektowal nas z mysla stawiania
jakichkolwiek przeszkod przed soba soba samym.
Mysle ze slowo ogranicza nie pasuje tu wogole. Gdyz pelny jest czlowiek
miedzy zaleznosci.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
majk
Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 233
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Pszczyna, Kraków, cały świat
|
Wysłany: Nie 21:51, 23 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Czyżbyś negował słowa Pisma, Piotrze?
A tak na serio - często w swoich rozważaniach o Bogu / życiu / świecie etc. natrafiam na ścieżki, na końcu których czai się.. chaos. Przynajmniej dla mnie. Tak, ja wierzę, że z Bożego punktu widzenia to wszystko ma sens. I ja kiedyś również to wszystko będę rozumiał i chwalił Jego mądrość. Lecz póki co, właśnie będąc w tym ziemskim przybytku nie potrafię ogarnąć wiele rzeczy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
janheski
Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: Ustrzyki Dolne niedaleko Leska ;-)
|
Wysłany: Nie 22:39, 23 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Tu pewnie chodzi o to, że Pan Bóg wybrał wiarę jako przystęp do Niego i przez wiarę w Jezusa, zaufanie Mu, mamy przystęp do Niego, a nie przez rozumowe poznanie. I dlatego dlatego też przez wiarę również Pan Bóg daje różne rzeczy, a nie przez rozumowe jakieś obliczenia, bo lubi wiarę. (w Niego ;-)) Lubi pewnie jak ktoś wierzy Mu, wierzy w Niego (Wierzę w Ciebie Boże, na pewno dasz sobie radę ;-) skoro tak powiedziałeś) , a może być może troszkę mniej, jak ktoś wykalkuluje sobie i obliczy, że opłaca się być z Bogiem.
A tu taki fragment, prowokacyjny ;-)
Prz 3,5 bt (5) "Z całego serca Bogu zaufaj, nie polegaj na swoim rozsądku"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
WojciAch
Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy
|
Wysłany: Nie 23:14, 23 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Fragmencik nie prowokuje po prostu stwierdza (właściwie mówi to co powiedziałeś Janku )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
janheski
Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: Ustrzyki Dolne niedaleko Leska ;-)
|
Wysłany: Nie 23:53, 23 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
No dobra, ten fragment mnie prowokuje ;]
(Bo Jacek, to świr, bo on tak robi. I jeszcze do tego mi ten fragment podsuwa ;] )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jacek
Dołączył: 03 Gru 2006
Posty: 528
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy
|
Wysłany: Pon 0:08, 24 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
"Nigdy nie będziesz wielkim człowiekiem, jeśli masz więcej rozumu niż serca."
Beauchene
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|