|
Wspólnota ALFA w Krakowie Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! ( Mk 16, 15)
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Misia
Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rydułtowy
|
Wysłany: Nie 20:56, 03 Lut 2008 Temat postu: Miłość? |
|
|
Ostatnio zastanowiła mnie wypowiedź pewnej osoby. Na pytanie o miłość padła odpowiedź: "jak sie kogoś kocha to chce się robić tak jak ta druga osoba myśli". Szczerze mówiąc moje wyobrażenia o miłości nieco się z tym poglądem rozmijają. A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Co to znaczy "kochać"?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
owca
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Tworkowa/ Kraków
|
Wysłany: Nie 22:29, 03 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
..kochać????
trudne pytanie
myślę że miłości uczymy sie przez całe życie i nie da sie jest zdefiniować w dwóch zdaniach...co wiecęj miłość dojrzewa zmienia się, ale dla mnie osobiście kochać to nie tylko chcieć dobra dla tej drugiej osoby, ale i postawić to dobro ponad naszym dobrem nie wiem czy to jasno napisałam ....
nie mogę sie zgodzić z tym stwierdzeniem
[jak sie kogoś kocha to chce się robić tak jak ta druga osoba myśli]
to mi sie troche kojarzy z takim zmienianiem siebie po to by się podobać drugiej osobie( nie wiem czy o to chodzi???)...ale chyba najważniejsze i najpiękniejsze to właśnie być sobą przy tej drugiej osobie i świadomość, że jest sie kochanym takim jakim się jest(co oczywiscie nie wyklucza możliwości zmieniania sie na lepsze pod wpływem tej osobya wręcz tylko mobilizuje:)
Najpiękniejszą definicję miłości znajdziecie w 1Kor13,4-8:
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
WojciAch
Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy
|
Wysłany: Nie 22:29, 03 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
nie zgadzam sie z definicją nr 1 (przypadek gdy druga osoba myśli źle to przeciez nie bede robil zla)
Kiedyś tam jak myślalem nad tym pytaniem co to ta Miłośc jest to doszedlem do wniosku ze:
To jest taka decyzja o stałym charakterze, która przejawia sie w zdolności oddania siebie (w każdym wymiarze) drugiej osobie (dla jej dobra).
(albo coś w tym stylu )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
janheski
Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: Ustrzyki Dolne niedaleko Leska ;-)
|
Wysłany: Pon 12:02, 04 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
A mnie się to zdanie podoba, tylko trzeba je czytać jako poezję, a nie jako definicję :)
Cytat: | jak sie kogoś kocha to chce się robić tak jak ta druga osoba myśli |
Przykład: "Jak kocham Boga, to chcę spełnić jego pragnienia, myśli".
Jak się czyta to zdanie w sensie 'powinienem' to wychodzi strasznie:
"Jak kogoś kocham, to powinienem robić tak jak ta osoba sobie pomyśli".
Takie myślenie powoduje, że muszę się dawać manipulować, a ta osoba ma pokusę mną manipulować.
Ale jak się czyta to zdanie w sensie 'chcę', to brzmi pięknie:
"Jak kogoś kocham, to chcę spełnić nawet najskrytsze tej osoby pragnienia".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
WojciAch
Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy
|
Wysłany: Pon 12:07, 04 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
janheski napisał: | tylko trzeba je czytać jako poezję, a nie jako definicję
|
poezja - zawsze miałem z tym problem (może poza paroma wierszami )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
emi
Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Radom/Kraków
|
Wysłany: Pon 22:30, 04 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
A mnie się to zdanie nie podoba... i to bardzo, zakrawa o egoizm, poezja ma to do siebie, że dopuszcza wiele interpretacji..
a dlaczego mi sie nie podoba?
Biorąc na logikę: Bóg nas kocha, tzn. że... i z tym się chyba większość z nas nie zgodzi.
Pofilozofować zawsze można.. ale po co wymyślać definicje miłości, skoro już ją mamy... W Piśmie Świętym nie brak jej opisu (Pieśń nad Pieśniami, cytowany wyżej list do Koryntian to niektóre z nich
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez emi dnia Pon 22:34, 04 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
janheski
Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: Ustrzyki Dolne niedaleko Leska ;-)
|
Wysłany: Pon 23:16, 04 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Emi, czy ja dobrze zrozumiałem co chciałaś powiedzieć(?):
Czy dobrze dokańczam zdanie?:
"Bóg nas kocha, to znaczy że... chce zrobić to co my myślimy"
Jeśli tak, to ja nadal uparcie przy swoim zdaniu pozostaje:
jeśli rozumieć jako 'powinien Bóg tak zrobić' to się nie zgadzam, tak jak Ty.
Jeśli rozumieć jako 'chce Bóg tak zrobić' to się zgadzam. Bóg chce naszego dobra i oczywiście nie zrobi nic co by nam zaszkodziło, ale poza tym... :-)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
emi
Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Radom/Kraków
|
Wysłany: Wto 11:36, 05 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Dobrze Janku dokończyłeś zdanie,
tylko dla mnie problemem nie jest słowo: "chce", ale druga część zdania "to co my myślimy", a my niestety często nie myślimy dobrze i Bóg wcale nie działa po naszej myśli... (przekonałam się o tym na własnej skórze, choć w moim przekonaniu w moich marzeniach nie było nic złego, ale nawet nie o to chodzi, bo On pokazuje mi, że ma dla mnie duużo lepszy plan chwała mu za to!!! a że pragnie dla nas dobra to nie ulega wątpliwości
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
emi
Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Radom/Kraków
|
Wysłany: Wto 12:01, 05 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
i tak sobie jeszcze myślę, że na dobrą sprawę można by i mieć zastrzeżenia co do "chcę" Zawiera się w nim jakaś konieczność, wyraża się za jego pomocą żądze, a to mi wcale nie pasuje do natury Ojca, który działa bardzo delikatnie i pozostawia nam zawsze wybór
jednym słowem to zdanie mnie nie przekonuje, choć wydaje mi się, że rozumiem Twoje rozumienie Janku... tzn. że Bóg odpowiada na nasze myśli, nie pozostaje wobec nich obojętny, wysłuchuje nas i jeśli jest to zgodne z Jego wolą to rzeczywiście czyni, jak myślimy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
janheski
Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Skąd: Ustrzyki Dolne niedaleko Leska ;-)
|
Wysłany: Wto 14:07, 05 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
No bo to zdanie to poezja, a nie definicja. Trzeba je rozumieć tak jak autor miał na myśli ;] Hehehehe :)
"Każde dziecko musi wiedzieć, co poeta chciał powiedzieć" ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
emi
Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Radom/Kraków
|
Wysłany: Wto 18:20, 05 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
eee... tam, wcale nie musi
"jak zachwyca jak nie zachwyca"
zamiast poezji, z którą miewamy problem,
WojciAch napisał: |
poezja - zawsze miałem z tym problem (może poza paroma wierszami ) |
ja wybieram konkret:
"Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich." (J 15, 13)
Czy ktokolwiek mógłby pomyśleć o czymś podobnym?!!!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez emi dnia Wto 18:28, 05 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
skaven
Dołączył: 05 Gru 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Wto 1:57, 12 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Czy nie szukająca swego miłość ma prawo pragnąć wzajemności ?
Czy stawianie dobra czyjegoś ponad swoje nie przeciwstawia się przykazaniu "kochaj bliźniego swego jak siebie samego" ?
Jeśli sensem miłości jest oddanie siebie, to kto ma chcieć otrzymywać ?
Czy można za przyjaciół swoich oddać swoje życie wieczne ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
WojciAch
Dołączył: 07 Cze 2006
Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy
|
Wysłany: Wto 10:37, 12 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Cześć Mikołaj (bądź rozpoznawalny w stopce)
skaven napisał: | Czy nie szukająca swego miłość ma prawo pragnąć wzajemności ? |
a co rozumiesz przez wzajemność ?
skaven napisał: | Czy stawianie dobra czyjegoś ponad swoje nie przeciwstawia się przykazaniu "kochaj bliźniego swego jak siebie samego" ? |
Pytanie jest takie czy to postawienie wyżej czyjegoś dobra nie będize ze szkodą dla tego który je wyżej stawia.
Czy pytanie skierowane jest w tą stronę ?: Kod: | 1J 3,16 „Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci.” |
skaven napisał: | Jeśli sensem miłości jest oddanie siebie, to kto ma chcieć otrzymywać ? |
Czy jedno wyklucza drugie ? czy wykluczając otrzymywanie nie bylibyśmy w pewein sposób pyszni ?
skaven napisał: | Czy można za przyjaciół swoich oddać swoje życie wieczne ? |
a czy mozesz komuś dać/przekazać/oddać jakiś dar duchowy ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
skaven
Dołączył: 05 Gru 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Śro 1:28, 13 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
WojciAch napisał: |
skaven napisał: | Czy stawianie dobra czyjegoś ponad swoje nie przeciwstawia się przykazaniu "kochaj bliźniego swego jak siebie samego" ? |
Pytanie jest takie czy to postawienie wyżej czyjegoś dobra nie będize ze szkodą dla tego który je wyżej stawia.
Czy pytanie skierowane jest w tą stronę ?: Kod: | 1J 3,16 „Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci.” |
|
Chyba w tę stronę. Utratę życia raczej uznajemy za szkodę - czyli winniśmy jednak ponosić tego typu szkody ?
WojciAch napisał: |
skaven napisał: | Czy można za przyjaciół swoich oddać swoje życie wieczne ? |
a czy mozesz komuś dać/przekazać/oddać jakiś dar duchowy ? |
Nie o to chodzi - nawet talentu do śpiewania nie możesz nikomu oddać . Myślałem raczej o sytuacji analogicznej do poświęcenia swojego życia doczesnego dla dobra bliźnich. Nawet gdyby poświęcenie dla przyjaciela życia wiecznego było niewykonalne, to czy gotowość do uczynienia tego nie powinna zostać uznana za największe osiągnięcie w miłości ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
skaven
Dołączył: 05 Gru 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Śro 1:29, 13 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Zajrzałem do księgi, o której Emilia wspomniała :
Cytat: |
7. O jak piękna jesteś, jakże wdzięczna, umiłowana, pełna rozkoszy !
8. Postać twoja wysmukła jak palma, a piersi twe jak grona winne.
9. Rzekłem: wespnę się na palmę, pochwycę gałązki jej owocem brzemienne. Tak ! Piersi twe niech mi będą jako grona winne, a tchnienie twe jak zapach jabłek.
10. Usta twoje jak wino wyborne, które spływa mi po podniebieniu, zwilżając wargi i zęby.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
no i domyślam się już, jakiego rodzaju najskrytsze pragnienia miał Janek na myśli
WojciAch napisał: |
a co rozumiesz przez wzajemność ?
|
Nic szczególnego... Słyszałem, że "człowiek potrzebuje miłości". Owca fajnie napisała:
owca napisał: | ...ale chyba najważniejsze i najpiękniejsze to właśnie być sobą przy tej drugiej osobie i świadomość, że jest sie kochanym takim jakim się jest. |
i zastanawiałem się, jak się ma podążanie za pragnieniem (potrzebą) miłości do [nie]szukania swego. Ktoś tam w tym przytoczonym fragmencie z Pieśni nad Pieśniami czegoś chyba jednak szuka ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
AsiaPe
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Bielsko - Biała / Kraków
|
Wysłany: Czw 22:28, 14 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Wzajemność to dla mnie niesamowicie ważna sprawa. Ale tak obiektywnie rzecz biorąc. Z tego, co wnioskuję z moich niegdysiejszych długich dyskusji filozoficznoegzystencjalnych, wiedzy psychologicznej, zdrowego rozsądku i kilku mądrych książek i rekolekcji w tym temacie:
- nie ma miłości bez wzajemności. Miłość zakłada wzajemność, bo inaczej jest jedynie altruizmem lub heroizmem. Jeśli mówimy o miłości partnerskiej (nie np rodzicielskiej, lub do ojczyzny)
- jeśli mamy kochać na wzór Bożej miłości, to zakładamy równość w różności, wtedy możliwe jest pełne wzajemne obdarowywanie
- jeśli kochać będzie tylko jedna osoba, to będzie albo masochistą, albo paranoikiem, albo nieszczęśliwie zaangażowaną osobą. Miłość caritas-miłosierdzie, dobroczynność i jeszcze miłość rodzicielska jest tu wyjątkiem (choć ona później dojrzewa i przekształca się, ale chyba nigdy nie jest związkiem partnerskim). Sami rozumiecie, to nie jest partnerstwo, jak w Trójcy Świętej. Nawet przyjaźń jest rodzajem miłości partnerskiej.
To tak w skrócie wzajemności.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
AsiaPe
Dołączył: 16 Lis 2007
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Bielsko - Biała / Kraków
|
Wysłany: Czw 23:23, 14 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Jeżeli chodzi o stawianie dobra czyjegoś ponad swoje własne, to przychodzi mi do głowy kilka zasad, które słyszałam w różnych miejscach, ale wydają mi się analogiczne.
A tak z innej beczki, strasznie lubię dyskutować na tego typu tematy przy piwie, winie soczku... po prostu w fajnym towarzystwie
Pierwsza to zasada z PO i BHP w samolotach. Wcale nie taka banalna.
W czasie katastrofy czy czegoś podobnego najpierw zakładamy maskę tlenową sobie, a potem osobie bliskiej, dziecku czy komukolwiek innemu. Powód: tylko żywy możesz pomóc innym.
Druga zasada to to, że tylko kochająca siebie osoba potrafi naprawdę - dojrzale i trwale pokochać drugą osobę. Jeśli ktoś siebie akceptuje, umie o siebie zadbać, jest za siebie odpowiedzialny, to potrafi zastosować to samo wobec innych osób. Widzę to i u siebie (w miarę, jak Bóg mnie uzdrawia) i w mojej pracy zawodowej
Kolejna zasada: Na kursie, jeszcze wtedy "Jak chodzić ze sobą" usłyszałam coś, co mnie niesamowicie zastanowiło, ale ma to sens.
Gdyby np rodzina (mąż, żona i dziecko) była w niebezpieczeństwie, np płonąłby dom, to mąż powinien najpierw uratować żonę, a potem, jak się uda żonę. I ma to źródło w sakramencie małżeństwa, który łączy kobietę i mężczyznę w JEDNO, a taka więź nie łączy już dziecka z rodzicami czy odwrotnie. Poza tym, ta para może mieć jeszcze wiele dzieci, a tak pozostałoby jedno z małżonków bez tej drugiej połowy JEDNEGO (rozdarcie). O co tu chodzi, na czym polega wybór: Wybieramy zawsze większe dobro. Dobro, jakie widzimy w perspektywie.
Powiem Wam, że jak tak zaczęłam o tym wszystkim myśleć, to głowa robi się mała. Niezłego klina zabili Misia i Skaven
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
skaven
Dołączył: 05 Gru 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Śro 1:25, 20 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Dzięki Asiu
AsiaPe napisał: |
- nie ma miłości bez wzajemności. Miłość zakłada wzajemność, bo inaczej jest jedynie altruizmem lub heroizmem. Jeśli mówimy o miłości partnerskiej (nie np rodzicielskiej, lub do ojczyzny)
- jeśli mamy kochać na wzór Bożej miłości, to zakładamy równość w różności, wtedy możliwe jest pełne wzajemne obdarowywanie
- jeśli kochać będzie tylko jedna osoba, to będzie albo masochistą, albo paranoikiem, albo nieszczęśliwie zaangażowaną osobą. Miłość caritas-miłosierdzie, dobroczynność i jeszcze miłość rodzicielska jest tu wyjątkiem (choć ona później dojrzewa i przekształca się, ale chyba nigdy nie jest związkiem partnerskim). Sami rozumiecie, to nie jest partnerstwo, jak w Trójcy Świętej. Nawet przyjaźń jest rodzajem miłości partnerskiej.
|
W relacji Bóg-człowiek mówimy o miłości rodzicielskiej - czyli może nie być wzajemności, tak ?
Kto by chciał być nieszczęśliwie zaangażowany ? Czyli, jeśli dobrze rozumiem, jeśli chodzi o normalną, dojrzałą miłość partnerską to po pierwsze szuka się jej raczej tam, gdzie jest większa szansa na wzajemność a po drugie jak się związek rozleci to sama miłość też musi wkrótce umrzeć, bo wszystko opiera się na obustronnych korzyściach ?
Sorry, jeśli sformułowania są mniej delikatne niż powinny...
AsiaPe napisał: |
A tak z innej beczki, strasznie lubię dyskutować na tego typu tematy przy piwie, winie soczku... po prostu w fajnym towarzystwie |
Podoba mi się ta inspirująca myśl
AsiaPe napisał: |
Druga zasada to to, że tylko kochająca siebie osoba potrafi naprawdę - dojrzale i trwale pokochać drugą osobę. Jeśli ktoś siebie akceptuje, umie o siebie zadbać, jest za siebie odpowiedzialny, to potrafi zastosować to samo wobec innych osób. Widzę to i u siebie (w miarę, jak Bóg mnie uzdrawia) i w mojej pracy zawodowej |
Ale z kolei kochać naprawdę można się nauczyć tylko "na innych ludziach" ?
AsiaPe napisał: |
Gdyby np rodzina (mąż, żona i dziecko) była w niebezpieczeństwie, np płonąłby dom, to mąż powinien najpierw uratować żonę, a potem, jak się uda żonę. (...). O co tu chodzi, na czym polega wybór: Wybieramy zawsze większe dobro. Dobro, jakie widzimy w perspektywie. |
Świetnie, że zwróciłaś na to uwagę . Jeszcze nie dawno sam bym na to postawił, ale chyba nie zawsze jest tak prosto - znalazłem ostatnio w [link widoczny dla zalogowanych] :
Cytat: |
1753 Dobra intencja (np. pomoc bliźniemu) nie czyni ani dobrym, ani słusznym zachowania, które samo w sobie jest nieuporządkowane (jak kłamstwo czy oszczerstwo). Cel nie uświęca środków. Nie można więc usprawiedliwić skazania niewinnego jako uprawnionego środka dla ratowania narodu. Przeciwnie, dodatkowa zła intencja (jak próżna chwała) czyni złym czyn, który sam z siebie może być dobry (np. jałmużna).
|
czyli może czasem lepiej patrzyć jak umiera cały naród (sic!) siedząc z założonymi rękoma zamiast ubrudzić je sobie niewinną krwią jednej osoby... Ale to chyba inny temat...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Basiek
Dołączył: 19 Maj 2007
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rabka
|
Wysłany: Pon 10:41, 09 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Nie będe zakładała nowego tematu, bo i po co robić syf, a myślę, że moje pytanie można podpiąć pod tą tematykę.
CZYM RÓŻNI SIĘ MOŁOŚĆ OD PRZYJAŹNI?
Nie wiem czy i Wy tak macie, ale ja lubię mieć granice i początli, logiczne wytłumaczenia, moge bez tego żyć, ale wciąż mnie to nurtuje.
A więc takie pytanie właśnie. Czy przyjaźń to nie to samo co miłość? Która koncepcja miłości, przyjaźni jest prawdziwa?
Czy one współgrają ze sobą, a co za tym idzie można używać tych słów zamiennie, czy to zupełnie odmienne pojęcia i wartości?
Czy to są wartości subiektywne, czy obiektywne?
Czy kurka mam szukać odpowiedzi? Czy jest to matematyczna nieskończoność?
Dlaczego takie pytania mam?
A dlatego...bo czyż milość to nie to samo co przyjaźń, a przyjaźń to nie to samo co miłość. Czy można mieć przyjaciela i nie kochać go? A czy można kogoś kochać i nie nazwać go przyjacielem?
Chyba zrobiłam z jednego pytania, pytań kilka
naprawde mnie to nurtuje, a kolejne koncepcje poglębiają rozpad każdej następnej koncepcji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jacek
Dołączył: 03 Gru 2006
Posty: 528
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy
|
Wysłany: Pon 21:31, 09 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
stwórz nowy temat
Cytat: | CZYM RÓŻNI SIĘ MOŁOŚĆ OD PRZYJAŹNI? |
nie mam pojęcia...
tyle co wiem to co to przyjaźń ale to drugie to nie kojarzę
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jacek dnia Pon 21:42, 09 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
emi
Dołączył: 25 Sty 2008
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Skąd: Radom/Kraków
|
Wysłany: Śro 12:49, 11 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Dla Ciebie Basiu :
[link widoczny dla zalogowanych]
lub w wersji nowszej nieco:
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
maciupa
Dołączył: 21 Lis 2006
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Skąd: Bochnia
|
Wysłany: Śro 17:38, 11 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Basiek napisał: |
CZYM RÓŻNI SIĘ MOŁOŚĆ OD PRZYJAŹNI?
. |
Hmm.. zastanawiałem sie nad tym i tak sobie pomyślałem - mamy jakiś związek z osobą X i osobą Y. I na podstawie określonych cech 'szufladkujemy ' ten związek do szufladki miłość lub przyjaźń - co oznacza że możemy zaszufladkować do szufladki miłość I szufladki przyjaźń
Określiliśmy związek na postawie pewnych cech - wybór tych cech nie jest jednoznaczny dla każdego - dlatego różne będą nasze definicje Przyjaźni i Miłości
I jeszcze jedno , szufladkowanie związku miedzy X a Y jest jest już pewnym odzwierciedlaniem rzeczywistości. Tzn to jak określanie czy kolor czerwony jest jasny a czy zielony jest ciemny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jacek
Dołączył: 03 Gru 2006
Posty: 528
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy
|
Wysłany: Śro 18:08, 11 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Widzę, że Basia nie tworzy nowego tematu , więc się wypowiem tutaj.
Wg mnie (i myślę że tak jest) przyjaźń to forma miłości. Przecież mowa o miłości bliźniego.
Czy oddzielać miłość wzajemną kobiety i mężczyzny w związku? Różnie to bywa. Jedni uważają, że miedzy kobietą i meżczyzną nie może być przyjaźni. Jednak mi się wydaje, że jeśli w związku nie ma przyjażni, to brakuje "czegoś" i to czegoś waznego. Tak jak napisałem- przyjaźń to forma miłości. Jeśli w związku kobiety i męzczyzny pojawia się miłość, to powinna się również pojawić przyjażń.
Idealnie jest gdy przyjaźń jest najpierw, a później rozwija się miłość typowa dla związku kobiety z mężczyzną.
Tę kwestię chyba bardzo dobrze opisuje książka "Miłość i odpowiedzialność", bo są tam poruszone różne formy miłości, a przede wszystkim miłość między kobietą i mężczyzną.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Basiek
Dołączył: 19 Maj 2007
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Rabka
|
Wysłany: Pią 23:10, 13 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Basia nie tworzy nowego tematu, bo dopiero teraz odpisuje
Jacku, ale wciąż zostaje bez odpowiedzi co to jest przyjaźń?
Mówisz, że najpierw przyjaźń, a potem miłośc.
Czytałam "miłośc i odpowiedzialnośc" i książka ta jest ciężka, ale i tak nie oddaje istoty pytania:/
Mówi o podmiotowości i relacjach, nie rozgałęzia.
A miłośc nie występuje tylko między kobietą i mężczyzną.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
kathy_r
Dołączył: 25 Kwi 2008
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Kraków/Chełm
|
Wysłany: Pon 9:05, 16 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
A ja chciałabym przytoczyć Wam pewien wiersz Michaela Quista...
wielu z nas zastanawia się czym jest milość, jak ją mamy zrozumieć, jaka jest wogóle jej definicja...
"O miłości..."
Bo miłość mój drogi to:
To chcieć czynić drugiego wolnym, a nie uwodzić go,
to uwolnić go z jego więzów, jeśli pozostawał więźniem,
Aby on także mógł powiedzieć: "kocham ciebie",
nie będąc do tego zmuszonym nieposkromionymi pragnieniami.
Kochać to wejść do drugiego, jeśli otwiera tobie
bramy swego tajemniczego ogrodu, po drugiej
stronie okrężnych dróg, kwiatów i owoców
zrywanych na skarpie,
Tam, gdzie zadziwiony potrafisz wyksztusić: to
"ty", moje kochanie, ty jesteś moją jedyną...
Kochać to chcieć ze wszystkich sił dobra drugiej
osoby nawet z pominięciem siebie, to czynić
wszystko, by ona wzrastała i rozwijała się
Stając się z każdym dniem człowiekiem jakim
być powinna a nie takim, jakiego chciałbyś ukształtować
według swoich marzeń.
Kochać to ofiarować swoje ciało, a nie zabierać
ciała drugiej osoby, lecz przyjąć je gdy daje siebie,
To skoncentrować siebie i wzbogacić, aby
ofiarować ukochanej całe swoje życie skupione w
ramionach twojego "ja", co znaczy więcej niż
tysiące pieszczot i szalonych uścisków,
Kochać to ofiarować siebie drugiej osobie, nawet
jeśli ona przez moment się wzbrania
To dawać nie licząc tego, co inny ci daje,
płacąc bardzo drogo, nie domagając się zwrotu.
Największa miłość wreszcie to przebaczyć, gdy
ukochana niestety odchodzi, usiłując oddać
innym to, co przyrzekła tobie.
Kochać to zastawić stół, aby przy nim zasiadł twój
gość i nie sądzić, że możesz obejść się bez niego,
Ponieważ pozbawiony żywności, jaką on ci przynosi,
na twoje świąteczne przyjęcie nie postawisz
dań królewskich lecz tylko suchy chleb biedaka.
Kochać to wierzyć drugiej osobie i ufać jej,
wierzyć w jej ukryte siły, w życie które posiada,
jakiekolwiek byłyby kamienie do usunięcia dla
wyrównania drogi.
To zdecydować się rozsądnie i odważnie wyruszyć na
drogi czasu, nie na sto, tysiąc czy dziesięć
tysięcy dni, ale na pielgrzymkę, która się nie skończy,
bo jest pielgrzymką, która trwać będzie ZAWSZE.
Powinienem ci to powiedzieć, aby oczyścić twe
marzenia, że kochać to zgodzić się na cierpienie,
śmierć sobie samemu, aby żyć i ożywiać,
Ponieważ tylko ten, kto może bez bólu zapomnieć
o sobie dla drugiego, może wyrzec się życia dla
siebie tak, żeby nie umarło w nim cokolwiek z niego.
Kochać wreszcie to jest to wszystko, o czym
powiedziano i jeszcze więcej,
Bo kochać to otworzyć się na nieskończoną MIŁOŚĆ,
to pozwolić się kochać, być przejrzystym
wobec tej MIŁOŚĆI, która zawszę w porę.
To jest, o wzniosła Przygodo, pozwolić Bogu
kochać tego, którego ty w sposób wolny
decydujesz się kochać!"
Michael Quist
I co o nim sądzicie??
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|