Autor |
Wiadomość |
migorski |
Wysłany: Czw 23:48, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
janheski napisał: | Ja myślę, że bez cudów i znaków się nie obejdzie |
Mnie wydaje się że znaki pojawiają się tam gdzie zaczyna kiełkować wiara. Jeżeli dobrze interpretuje ewangelie ( co nie jest takie pewne ) to nawet Jezus nie mógł uczynić znaku bez wiary ludzi których nauczał dla przykładu:
Mt13,58 napisał: | I niewiele zdziałał tam cudów, z powodu ich niedowiarstwa. |
Mk6,4-5 napisał: | „A Jezus mówił im: Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony. I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich.” |
Wracając do tematu dyskusji, tak sobie myślałem że wszystkie argumenty można podważyć. Pismo - nie musi być natchnione, znak,cuda - halucynacje, zbiorowa histeria etc, fakty historyczne - mogą być zmanipulowane, zawsze da się wyciągnąć taki argument że sam zostałeś oszukany przez Kościół i teraz innych w błąd wprowadzasz. Jedyne czego nie da się podważyć to Twoje własne świadectwo. Po wysłuchaniu świadectwa można jedynie stwierdzić "gość jest krejzii" albo "że musi coś w tym być". Nawet jak ktoś stwierdzi "krejzii" to jednak coś w nim pozostanie i da mu do myślenia.
Powodzenia Michale! |
|
|
janheski |
Wysłany: Czw 0:57, 16 Paź 2008 Temat postu: |
|
Ja myślę, że bez cudów i znaków się nie obejdzie :D |
|
|
migorski |
Wysłany: Śro 16:48, 15 Paź 2008 Temat postu: |
|
Hej!!
Jest taki amerykański apologeta Vic Scaravilli - on twierdzi że w rozmowach z ateistami bardzo cely jest "zakład Pascala". Dla pogan, takie argumenty nie przemawiają ale dla ateistów którzy kierują sie głównie umysłem/logiką są mocne. Niekoniecznie przekonujące ale zmuszają do myślenia o Bogu. A jeżeli człowiek zaczyna myśleć o Bogu to już jest sukces.
Pozdrawiam
Ciekawa stronka: http://www.catholicdigitalstudio.com/vicscaravilli.htm |
|
|
majk |
Wysłany: Pią 16:58, 10 Paź 2008 Temat postu: Rozmowa z ateistą - czyli witaj Prago :) |
|
Witajcie
Jako iż w najbliższych dniach po raz kolejny pod patronatem Szkoły Misyjnej (http://www.szkola-misyjna.org/) ruszamy do Pragi - pomyślałem, iż warto byłoby się przygotować nieco teoretycznie do tego wyjazdu.
Mały background: Czesi wbrew pozorom, mimo iż mieszkają tak blisko nas, są niesamowicie odmiennym narodem. Ponoć jest to najbardziej ateistyczny naród w Europie. Tam wszelka rozmowa o Bogu napotyka trudności zaraz na początku - jako iż dla nich nikt taki nie istnieje (nie to co u nas, gdzie w Boga prawie każdy wierzy tylko dalej różnie to wygląda a osoby takie jak w Czechach trafiają się, owszem, ale wyjątkowo... ).
W związku z tym proponuję burzę mózgów - jak rozmawiać z takimi osobami? Mam kilka pomysłów, póki co jednak czekam na Waszą inwencję
Shalom! |
|
|