Autor |
Wiadomość |
Paweł Zagórski |
Wysłany: Sob 15:42, 07 Lut 2009 Temat postu: |
|
Myślę że jak się człowiek zapędzi w różne postawy krytykanckie, to można łatwo zapomnieć po co istnieje kościół (mam tutaj na myśli hierarchię, organizację i strukturę). Natrafiłem dziś na taki artykuł:
http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=1479&PHPSESSID=522c5abf1e26432a9670dc5112506aa6
Można sobie przeczytać dekret Metropolity Warszawskiego. Dla mnie to dowód że Kościół potrafi załatwiać nawet bolesne sprawy i nie pozwalać na różne odstępstwa w trosce o wiernych. |
|
|
WojciAch |
Wysłany: Pią 15:36, 05 Gru 2008 Temat postu: |
|
Mysle ze jezeli cos sie komus nie podoba w Kosicele to, moze pytac i stwierdzac pewne fakty - bo o faktach mówimy. Natomiast wazne jest tez to zeby mówiąc co sie nie podoba równoczesnie zaproponowac lepsze rozwiazanie i sporobowac je "popchnać". Co ciekawe jescze sie nie spotkałem zeby ktos krytykował Kościół i po chwili powieddizał, "wiecie co ale pomódlmy sie zeby byo lepiej" |
|
|
Lucky |
|
|
maciupa |
Wysłany: Śro 18:45, 19 Lis 2008 Temat postu: |
|
Mam wrażenie, że dyskusja a niekiedy krytyka stanowisk Kościoła katolickiego była i jest często tłumiona i niepożądana. Wszyscy mamy myśleć tak samo i nie możemy się z tym nie zgadzać; że nasz wybór, nasza wola nie jest szanowana. |
|
|
Łukasz Gawlik |
Wysłany: Wto 13:37, 18 Lis 2008 Temat postu: Doktorzy kościoła |
|
Hej!
Pewnie słyszeliście już o doktorach kościoła.
Myślałem swego czasu, że to byli jacyć naukowcy (pewnie od tytułu "doktor nauk"). Aż kiedyś usłyszałem proste inne wytłumaczenie, że byli to ludzie którzy swoją działalnością wpłynęli na odnowę i uzdrowienie kościoła.
I wydaje mi się, choć nie znam dobrze historii żadnego z nich, że po prostu skupiali się nie na krytykowaniu, ale na tym co można poprawić, aby było jeszcze lepsze.
Napewno ważna jest w tym wszystkim pokora rozumiana jako prawda o sobie. Skoro kościół istnieje już ponad 2000 lat to w tym czasie było już sporo różnych mądrych głów od których naprawde można się uczyć i sporo nauczyć.
Co nie znaczy, że nie należy samemu zgłębiać Słowa jako osobistego sposobu poznawania i przebywania z Bogiem.
Podsumowując: skupić się nie na odnowie relacji z Bogiem (swojej i innych ludzi) a nie krytykować. |
|
|
migorski |
Wysłany: Pią 12:26, 14 Lis 2008 Temat postu: |
|
Jest sporo racji w tym że wątpliwości i konstruktywna krytyka jest wskazana i zazwyczaj daje Panu Bogu miejsce do działania. Dlaczego jednak duża część z nas kwestionuje stanowisko Kościoła a nie swoje przekonania/wierzenia. Dlaczego czytamy Pismo Święte dla samego czytania? Oczywiście nie neguję tego że po przeczytaniu następuje głęboka refleksja, ale jest to osobista refleksja nie poparta nauczaniem Kościoła. Bardo często nie chce nam się sprawdzić czy nasza interpretacja jest "w miarę OK", albo po prostu sprawdzenie nie jest nam na rękę.
Postępowanie to bardzo często prowadzi do poważnych błędów w wierze. Tak powstała między innymi "matka wszystkich herezji" gnoza.
Jeżeli czytamy jakiś artykuł naukowy, z dziedziny na której znamy się słabo ( dajmy na to mechanika kwantowa ), to aby lepiej zrozumieć, nie popełnić błędów odwołujemy się do autorytetów w tej dziedzinie. Tutaj nasuwa mi się pytanie dlaczego nie robimy tego jeżeli chodzi o tak ważną dla nas sprawę jaka jest wiara a w konsekwencji zbawienie.
Kościół od 2000 lat "rozkminia" tajemnice zbawienia. Do tej pory żadna ludzka organizacja nie przetrwała tyle czasu i to pomimo takich prześladowań.
Z mojego punktu widzenia Kościół jest największym autorytetem w sprawach wiary i moralności. To że przez tyle lat trwa nadal jest dla mnie świadectwem na prawdziwość słów "bramy piekielne go nie przemogą"
Pozdrawiam i przepraszam że tak się rozpisałem, mam nadzieje że ma to jakikolwiek sens. |
|
|
seeker |
Wysłany: Śro 23:00, 12 Lis 2008 Temat postu: |
|
wg mnie co innego krytyka złośliwa w której nie chodzi o poznanie Prawdy ale wygadania swoich żali, a co innego wątpliwości które są świadectwem poszukiwania i pewnej szczerości wobec samego siebie, krytyka która czasem pojawia się pod wpływem takich wątpliwości o ile jest otwarta na kontrargumenty może być bardzo zdrowa i wskazana, bo nie tyle krytyka ale raczej wskazanie czego nie rozumiem,
czasem też krytyczny sformułowanie wypowiedzi potrzebne jest do dyskusji żeby inni coś odpowiedzieli
no i nie widzę też niczego złego w poddawaniu w wątpliwość fundamentów wiary, jeśli ktoś ma wątpliwości to czemu nie może ich wypowiedzieć?
ja np. nieraz miewałem wątpliwości czy Jezus był naprawdę Bogiem, i wydaje mi się że otwarte się do nich przyznanie i powierzenie Bogu może zdziałać więcej dobrego niż wmawianie sobie że tak na pewno jest bo tak mówi Kościół/Pismo/itd |
|
|
nowak |
Wysłany: Śro 21:46, 12 Lis 2008 Temat postu: |
|
Hmm...
Hmmmm...
Ten problem jest ciekawszy niż się Wam może początkowo wydawać.
Trochę się boję pisać na ten temat, bo jakoś nie umiem napisać tego co myślę i jednocześnie owinąć w bawełnę i nie wspomnieć o problemie, który widzę.
Krytykowanie nauki Kościoła i jego nauczania...
na razie powiem krótko jaką zasadę ja staram się stosować:
albo przyjmuję całość, albo nic.
Krytykując/poddając w wątpliwość "to i owo" w nauce Kościoła (ups, czy po przejsciu kursu Alfa i kiepskiej zwykle szkolnej edukacji religijnej my tą naukę tak naprawde znamy?) trzeba się zastanowić, czy nie krytykujemy/poddajemy w wątpliwość któregoś z fundamentów wiary katolickiej.
Warto też zastanowić się, gdzie i czego/kogo się naczytaliśmy/nasłuchaliśmy, że pojawiły się u nas takie a nie inne wątpliwości. Bo to zwykle takie są te mechanizmy. |
|
|
agietka |
Wysłany: Pon 23:04, 10 Lis 2008 Temat postu: |
|
I zapomniałam dodać, że to, co napisałam powyżej to było odnośnie krytycyzmu, ale jeśli chodzi o interpretację Biblii - zgadzam się z Michałem (i artykułem). |
|
|
agietka |
Wysłany: Pon 22:51, 10 Lis 2008 Temat postu: |
|
Nie wiem, czy do końca na temat napiszę, ale w oparciu o moje doświadczenia. Wydaje mi się, że krytycyzm wobec Kościoła jest w wielu przypadkach etapem dojrzewania w wierze i wierności Bogu i Kościołowi.
Łatwo jest kogoś kochać, kiedy nie widzimy wad, jesteśmy oczarowani, trudniej, kiedy dostrzegamy słabe punkty albo otrzymaliśmy rany. A Bóg nas kocha pomimo naszej słabości i tego, że Go ranimy i takiej miłości nas uczy - miłości pomimo wszystko, miłości dojrzałej. Również wobec Kościoła.
Czy etap krytycyzmu jest zły - myślę, że nie, o ile przechodzi |
|
|
Basiek |
Wysłany: Nie 20:03, 09 Lis 2008 Temat postu: |
|
Od dawna tak było, dlaczego jest tyle Kościołów?...Bo każdy inaczej czyta, rozumie Pismo Święte.
I zawsze będzie to problem.
Ja tak krótko, ale myślę, że na temat. |
|
|
migorski |
Wysłany: Nie 14:42, 09 Lis 2008 Temat postu: Sola Scriptura |
|
Hej!!
No właśnie, bardzo mnie niepokoi tendencja w naszej wspólnocie do krytykowania Kościoła i jego nauczania. Najczęściej pojawiającym się argumentem jest "bo Biblia uczy inaczej... czytam to wiem!". Osobiście też miałem takie podejście,zaraz po nawróceniu i przeczytaniu NT, lecz szybko Pan mnie z niego wyleczył (mam nadzieję że to ON). Teraz uważam że nie można czytać PŚ w oderwaniu od tradycji kościoła.
Chciałbym Was także zachęcić do przeczytania artykułu: Biblijny sposób na czytanie Biblii
Ciekawy jestem Waszych opinii na ten temat.
Pozdrawiam |
|
|