Autor Wiadomość
wodzu
PostWysłany: Pon 23:53, 19 Kwi 2010    Temat postu:

dla mnie film jest mega piękny:)
jak go oglądałem poraz pierwszy - płakałem!!!

teraz przynajmniej raz w miesiącu go oglądam...

co mi sie spodobało?
że każdy może dostać dary Ducha!
i postawa Anatolija - nietypowego w zachowaniu pokutnika, skrytego Ojczulka nie pragnącego sławy i laurów, pełnego poświęcenia dla Współbraci!!!

takiej postawy życze sobie i Wam!!!

pax Vobiscum!!!
Judyta
PostWysłany: Nie 21:49, 07 Mar 2010    Temat postu:

Miałam okazję obejrzeć ostatnio ten film. I to na rekolekcjach u sióstr albertynek, więc raczej zbytnich herezji bym się w nim nie doszukiwała Mruga

Również odebrałam go pozytywnie, mimo że Anatolij to postać poniekąd tragiczna. Potrafi pomagać ludziom (zresztą czyni to bardzo skutecznie, acz dosyć nietypowo), ale nie potrafi pomóc samemu sobie. Dla mnie jest osobą skromną i pokorną, choć pada ofiarą własnego poczucia niegodności i wyrzutów sumienia. I przez to nie potrafi zrozumieć, dlaczego to właśnie jego, grzesznika, Bóg obdarza tak wielkimi łaskami Ducha Św. To taki święty człowiek, któremu trudno jest uwierzyć we własną świętość.

Jacek napisał:


Anatolij żyje w brudzie i nie wydaje mi się, że to poprawna droga pokuty.



To samo powiesz o św. Aleksym, który pozwolił, aby ludzie wylewali na jego głowę pomyje? Kościołowi jakoś to nie przeszkodziło, aby uznać go świętym.

Jacek napisał:


Podczas wspólnych modlitw wyłamuje się i modli się po swojemu, jakby chciał pokazać, że on "umie lepiej się modlić".



Taka postawa raczej nie wynika z poczucia pychy ("patrzcie, ja się potrafię modlić, a wy nie!"), ale z poczucia niegodności. Ja to odczytuję tak: Anatolij zabił, więc uważa, że nie powinien zachowywać się jak ci, którzy nie popełnili zbrodni. Robi wszystko na opak, bo sam postrzega siebie przez pryzmat swojej zbrodni, a więc stawia niejako w opozycji do "czystych" mnichów.

Poza tym kiedy o. Jow prosi Anatola, żeby się za niego pomodlił ten odmawia tłumacząc się, że ma trzy razy więcej grzechów od niego i jest niewykształcony. Stawia się zdecydowanie niżej od proszącego o modlitwę współbrata.

Jacek napisał:


Odebrałem go jako kogoś, kto chce wszystkim naokoło pokazywać, że źle postępują, i robi to w sposób karkołomny.



No może nie wszystkim... Ale w tej karkołomności jest metoda, która przynosi pozytywne skutki. Nawet jeśli początkowo sam sposób upomnienia jest żywcem urwany z choinki (patrz sytuacja z o. Filaretem, kiedy Anatolij "zabijał" diabła w jego kocu), to rezultat okazuje się dobry (uwolnienie ojca od przywiązań do rzeczy doczesnych).

Jacek napisał:


Ale to nie znaczy, że Bóg chce abyśmy za swoje winy całe życie pokutowali, bo jeśli je wyznaliśmy i żałowaliśmy za nie (patrz 5 warunków dobrej spowiedzi), to te winy zostały nam odpuszczone.



Pewnie, zgadzam się w 100%. I w tym tkwi dramat Anatolija. Brak ufności w Boże miłosierdzie. Bo choćby człowiek przez całe życie funkcjonował jak asceta, pomagał innym i modlił się dniami i nocami, to bez wiary w to miłosierdzie i tak pozostanie w lesie.

I właśnie taki morał ma dla mnie ten film Wesoly
Jacek
PostWysłany: Nie 13:53, 07 Mar 2010    Temat postu:

Aneta, no nie wiem czy tak do końca to tylko kwestia gustu. Chodzi mi o wyważoną ocenę tego filmu.
Co było w tym filmie pozytywnego? Co on we mnie zmienił? Co pokazał? zawsze takie pytania sobie stawiam, po oglądnięciu filmu.

Czemu pytam o to na forum? Bo po oglądnięciu tego filmu czułem, że film pokazał obraz wiary w negatywnym świetle. Nie podobał mi się Anatolij, który wg mnie nie dawał dobrego świadectwa wiary. Później rozmawiałem na ten temat z kimś, kto oglądnął ten film i zdziwiło mnie, że całkiem inaczej go odebraliśmy.

Zadaję sobie pytanie: czemu? Czemu nie potrafię dostrzec w tym filmie pozytywnych treści? Czemu tak płytko go oceniłem?
Po przeczytaniu dyskusji na filmweb.pl trochę więcej rozumiem i tak jak tam wspomniał 'aidoni'

Kod:
Sprawiedliwość, grzeczność, życzliwość jest rozumiana całkiem inaczej w prawosławiu, a inaczej w tzw. "współczesnym" świecie. Jeśli za nią kryją się egoizm, fałsz, zawiść, zazdrość itd. ta grzeczność jest nazywana "szatańską". Diabeł to szczyt manier i dobrego wychowania:)
Najważniejszy cel to zbawienie tego człowieka, a ono się nie może dokonać, jeśli stoją mu na przeszkodzie owe żądze i namiętności.


Więc problem w interpretacji tego filmu polega u mnie na tym, że wszystkie wydarzenia interpretowałem na sposób współczesnej moralności oraz savoir vivre.

Ale dopiszę jeszcze swoje wątpliwości.

Już na początku Anatolij mi podpadł, bo oszukiwał ludzi... i nie tylko ludzi z wioski, ale także przełożonych. A co najważniejsze dla mnie - nie słuchał przełożonych, więc nie okazywał posłuszeństwa. KK naucza, że posłuszeństwo jest dla osoby duchownej niezwykle ważne, ważniejsze od wielu innych cnót (przykładem jest o. Pio).
Anatolij żyje w brudzie i nie wydaje mi się, że to poprawna droga pokuty.
Podczas wspólnych modlitw wyłamuje się i modli się po swojemu, jakby chciał pokazać, że on "umie lepiej się modlić".
Gdy padają słuszne oskarżenia wobec niego o podpalenie budynku - broni się, że "błogosławieni prześladowani i zniesławieni w Imię Moje" - jego mowa jest jednym słowem niezrozumiała dla innych, o czym mówi mu przełożony (z filmu dowiadujemy się, że to nie on podpalił budynek).

Odebrałem go jako kogoś, kto chce wszystkim naokoło pokazywać, że źle postępują, i robi to w sposób karkołomny.
Poczucie winy, które go męczy - w pewien sposób pokazuje, że może prowadzić do świętości, ale co by było, gdyby nie spotkał się z kapitanem, którego postrzelił? chyba nigdy sam by sobie nie wybaczył...z drugiej strony widzę pozytywny aspekt jego poczucia winy - zadośćuczynienie (Panu Bogu i bliźniemu). Ale to nie znaczy, że Bóg chce abyśmy za swoje winy całe życie pokutowali, bo jeśli je wyznaliśmy i żałowaliśmy za nie (patrz 5 warunków dobrej spowiedzi), to te winy zostały nam odpuszczone. Zgodzę się że warto pamiętać o naszych błędach i grzechach, ale nie możemy żyć wokół grzechów, które zostały nam odpuszczone. Sytuacja Anatolija w jakiś sposób zachęca do przeżywania swoich grzechów niezwykle głęboko - ma to swoje dobre i złe strony. Dobre: nie można traktować grzechów w sposób lekki i każdy grzech należy głęboko żałować i się z niego nawracać. Złe: Bóg nasze grzechy nam przebacza, więc nie możemy żyć przeszłością i zamęczać się pamięcią o nich - bo Bóg nie po to nam je przebacza. Żal za grzechy jest etapem spowiedzi i następuje przed odpuszczeniem nam win.

Całość filmu ukazuje wiarę tradycjonalistyczną, słabo opartą na rozumie. Od takiej wiary po Soborze Watykańskim II odchodzi dzisiejszy Kościół. Papież JP II podkreślał, że wiara nie stoi w sprzeczności z rozumem.

Nie zaprzeczam, że z filmu można wyciągnąć pozytywne treści - patrz dyskusja na filmweb.pl (ciężko mi je znaleźć, bo przyjąłem postawę krytyczną, ale podoba mi się że Anatolij łamie schematy, co jest w życiu duchowym bardzo pomocne) Nie chciałbym jednak abyśmy pochwalali postawy, które mogą być tylko na pierwszy rzut oka heroiczne i świątobliwe.
anette
PostWysłany: Nie 0:29, 07 Mar 2010    Temat postu:

a mi tam się podobał, chyba to kwestia gustu? a ponoć o gustach się nie dyskutuje Mruga
i tak jak Wojtek napisał, ja też równie dobrze się na nim uśmiałam Very Happy
Jacek
PostWysłany: Sob 23:39, 06 Mar 2010    Temat postu:

Ja odebrałem ten film negatywnie.
Sam główny bohater filmu był dla mnie negatywną postacią, wyjętą niczym ze średniowiecza.
tommat1
PostWysłany: Śro 14:27, 24 Lut 2010    Temat postu:

W bardzo specyficzny sposób ukazuje dary Ducha Świętego, nie nazywając praktycznie żadnego z nich.
WojciAch
PostWysłany: Wto 9:30, 23 Lut 2010    Temat postu:

Bardzo mi sie podobał. Bardzo arotściowy pod względem duchowym, a i uśmiałem się bardziej niż oglądając nasze kabarety Wesoly
Jacek
PostWysłany: Pon 22:41, 15 Lut 2010    Temat postu: Recenzja filmu Wyspa (Ostrov) reż. Pavel Lungin 2006

Jeśli ktoś widział ten film, to proszę napiszcie jak go odebraliście.

Powered by phpBB Theme ACID Š 2003 par HEDONISM
© 2001 - 2005 phpBB Group